niedziela, 5 listopada 2017

Jeden hit + jeden bubel czyli skrzypovita pro

Witajcie, dzisiaj przybywam z recenzją dosyć świeżego na naszym rynku duetu od skrzypovity pro. Czy niska cena idzie w parze z niską jakością? Przekonajcie się o tym same. 

Oto bohaterowie ostatniego miesiąca w mojej pielęgnacji:

Skrzypovita pro serum zamknięte jest w 125ml butelce z psikaczem, nie zacina się on i działa aż do końca jednak biorąc pod uwagę jeden jedyny poważny minus tej wcierki a mianowicie sklejanie włosów już chwilę po aplikacji jest rozwiązaniem bezsensownym. Chcąc wykonać jakikolwiek choćby przyśpieszony masaż skóry głowy, musimy wypsikać sobie palce i działać nimi szybko. Oczywiście biorąc pod uwagę formę wcierki w postaci wody( niektóre są gęstsze jak np. missha) ogrom marnuje się przy rozpylaniu. Producent powinien pomyśleć nad zmianą aplikatora na dziubek znany z Joanny.


Skład:Aqua, Alcohol Denat., Propylene Glycol, Propanediol, Arginine, Lactic Acid, Glycine Soja Germ Extract, Triticum Vulgare Germ Extract, Scutellaria Baicalensis Root Extract, Glycerin, Rosmarinus Officinalis Leaf Extract, Chamomilla Recutita Flower Extract, Arnica Montana Flower Extract, Lamium Album Extract, Salvia Officinalis Leaf Extract, Pinus Sylvestris Bud Extract, Nasturtium Officinale Extract, Arctium Majus Root Extract, Citrus Limon Peel Extract, Hedera Helix Extract, Calendula Officinalis Flower Extract, Tropaeolum Majus Flower Extract, Urtica Dioica Leaf Extract, Betula Alba Leaf Extract, Equisetum Arvense Extract, Actinidia Chinensis Fruit Extract, Cucumis Sativus Fruit Extract, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Biotin, Glycoproteins, Ethoxydiglycol, Tocopheryl Acetate, Pyridoxine HCI, Panthenol, Zinc Chloride, Acetyl Cysteine, Glutamine, Methionine, Saccharomyces Lysate, Phenoxyethanol, Ethylhexylalycerin. Tetrasodium EDTA, Sodium Lactate


Działanie:
Oprócz wspomnianego klejenia minusów brak. Bałam się przesuszenia, jednak nie nastąpiło, z czego moje AZS bardzo się cieszy. Obsypało mnie bejbikami, obietnica producenta o zmniejszonym wypadaniu i nowych włosach jest więc jak najbardziej spełniona. Przyśpieszony porost także zaobserwowałam. W tym miesiącu wyniósł 5cm co obrazują zdjęcia. Jedna butelka wystarczy spokojnie na użytkowanie przez 1.5 miesiąca raz dziennie.


Za cenę poniżej 30zł zdecydowanie warto, szczególnie, że jest to nasz polski produkt.


Niestety szampon w tym  zestawieniu pomimo ciekawego składu okazał się kompletnym bublem. W 200 ml butelce zamknięto gęstą maź, która ledwo się pieni. Tutaj nastąpi rozczarowanie osób, które dojdą jak ja do wniosku, ze mało piany = delikatne myjadło. Jest to pierwszy produkt w mojej historii a było ich wiele, przy którym włosy potrafiły być na raz wysuszone na wiór i nie domyte. Nie radzi sobie z olejami, a przy okazji zostawia przesusz. Raz udało mu się cokolwiek zmyć, efekt był straszny. Prawodpodobnie mycie głowy płynem do naczyń byłoby delikatniejsze niż ten wytwór. Próbowałam zużyć go jako myjadła do ciała, efekt suchej, łuszczącej się skóry nie zachęcił do kontynuacji eksperymentu.


Miałyście może okazję stosować te produkty? 

niedziela, 29 października 2017

Dieta dla włosów 1

Zgodnie z zapowiedzią, pragnę zapoczątkować nową serię o nazwie dieta dla włosów. Dzisiaj postaram się Was wprowadzić w to, co jest ważne i dlaczego, a na końcu posta zamieszczam swój tygodniowy jadłospis nastawiony na odżywienie cebulek włosowych.

Jak wiadomo, jesteśmy tym co jemy. Nasze włosy, wraz z paznokciami jako ‘’dodatek wizualny”
nie wymagany do przeżycia, niestety lub stety dostają wszystkie substancje odżywcze jako ostatnie. Bez dobrze zbalansowanej diety, ciężko będzie nam wyhodować zdrowe i gęste włosie. Zioła i wcierki wysyłają świetny sygnał do wzrostu, jednak to od nas zależy jakich cegiełek dostarczymy do budowy. Niestety droga na skróty w postaci suplementów diety, którą często wybieramy rzadko okazuje się skuteczna długofalowo. Słabo znanym faktem jest, że tylko około 10% naszych cudownych tabletek zostaje wchłonięte. Biorąc pod uwagę, że większość z nich według opakowania dostarcza 100-200% dziennego spożycia na daną witaminę realnie otrzymujemy 10-20%.Według badań, zależnie od źródła pożywienia przyswajalność plasuje się na około 40-80%, poza cynkiem który jest bardzo słabo przyswajalny.

Najpierw przyjrzyjmy się temu, czego potrzebują nasze włosy aby rosły zdrowe i gęste.

Żelazo- dba o naszą krew, a zdrowa krew odżywia nasze cebulki włosowe. Oprócz zapobiegania anemii (lub ewentualnej z nią walką) warto spożywać pokarmy przyśpieszające krążenie, dobrze dotlenione cebulki włosowe w przyszłości będą produkować grubsze włosy. Te niedotlenione, z czasem obumierają lub obkurczają się, co jest procesem ciężkim do odwrócenia.

Witamina C- wspomaga wchłanianie żelaza, dawka witaminy C powinna być spożywana wraz z posiłkiem bogatym w żelazo lub tuż po nim. Wspomaga produkcję kolagenu, a więc elastyczność włosa.Dba o zdrowie naczyń krwionośnych, które ostatecznie transportują inne składniki odżywcze wraz z krwią.

Siarka- aminokwas biorący udział w produkcji nowych komórek, w dużej ilości potrafi przyśpieszyć zarówno wzrost włosów jak i przyrost mięśni.

Witaminy z grupy B, wszystkie z nich są ważne dla naszych włosów, biorą udział w przyswajaniu innych witamin, rozkładzie cukrów. Szczególnie ciekawa jest witamina B5, która opóźnia starzenie się komórek, wypadanie oraz siwienie włosów.

HGH (human growth hormone)- hormon wzrostu, mocno podwyższa go jedzenie łososia. Niestety przy innych rybach nie zanotowano takiego działania. Warto więc zjeść kawałek wędzonego łososia przynajmniej 3x w tygodniu.

Krzemionka- za nią kochamy skrzyp, jednak nie tylko on jest wartościowy. Łatwo znaleźć ją w truskawkach, płatkach owsianych, papryce zielonej i czerwonej,jęczmieniu, prosie.

Cynk i miedź- powinny być dostarczane proporcjonalnie, zbyt duża ilość jednego, będzie wpływać na obniżone przyswajanie drugiego. Miedź wpływa na grubość włosa, oba zapobiegają ich wypadaniu oraz wspomagają produkcję nowych komórek. Dobrym żródłem jest czarny sezam oraz chia.


Jak widać, nasze włosy wymagają dużo uwagi, nie tylko w pielęgnacji zewnętrznej,ale także wewnętrznej.





Jak więc konkretnie wyglądała moja dieta w tym tygodniu?

Poniedziałek:

Śniadanie: jajecznica z 2 dużych jajek, z suszoną bazylią(czubata łyżeczka) i sezamem (łyżka)+ 2 kromki chleba pełnoziarnistego
Dlaczego tak- jajka są skarbnicą witamin, minerałów i dobrym źródłem białka to oczywiste- jednak czemu sezam? Odpowiedź jest prosta, rozgrzewa, poprawia krążenie i ma dużo żelaza. Bazylia jest świetnym antyoksydantem, jak większość suszonych ziół. Także jest bogata w żelazo.
Przegryzka: domowe sezamki- 50gm sezamu+ łyżka melasy buraczanej( może też być trzcinowa blackstrap, zależy co uda wam się kupić). Melasa jest zupełnie niedocenianym źródłem witamin z grupy B i żelaza w naszym kraju a szkoda, bo jest tania, łatwa w użyciu i dobrze zastępuje cukier lub miód.
Obiad: 120gm łososia(HGH), duży brokuł ( siarka)
Kolacja: 3 kromki chleba pełnoziarnistego z czerwoną papryką + resztki brokuła


Wtorek:


Śniadanie: chleb pełnoziarnisty z mozarellą, pomidorem i suszoną bazylią
Przegryzka: to samo
Obiad: curry ziemniaczane ( ziemniaki, papryka, pomidory, przyprawy)- z przypraw wart wspomnienia jest imbir i kumin- oba poprawiają krążenie, choć przy imbirze jest to zdecydowanie bardziej odczuwalne
Kolacja: domowe sezamki

Środa:

Śniadanie: jajecznica z rozmarynem ( poprawia krążenie) i pieprzem (poprawia krązenie i wchłanialność innych witamin) + chleb płnoziarnisty
Przegryzka: ciasteczka owsiane, czekolada
Obiad: palak paneer ( curry ze szpinaku z serem białym)
Kolacja: makrela, papryka czerwona, chleb pełnoziarnisty

Czwartek: bieda z nędzą, lepiej nie pisać

Piątek:

Śniadanie: sardynki z chlebem pełnoziarnistym
Przegryzka: domowe sezamki, chleb pełnoziarnisty z papryką
Obiad: mintaj, duży kalafior
Kolacja: domowy marcepan w wersji włosowej- 100gm migdały, 100gm słonecznik, 100gm sezam, 50gm chia+ cukier puder z tego wychodzą 4 porcje.

Sobota:

Śniadanie: marcepan domowy
Przegryzka: chrupak (pieczywo pełnoziarniste)
Obiad: filet z kurczaka z oscypkiem, curry z bakłażana, cebuli i pomidora, sos jogurtowo- miętowy ( mięta obniża poziom DHT, który bezposrednio przyczynia się do utraty włosów)
Kolacja: chleb pełnoziarnisty z curry z bakłażana

Niedziela:

Śniadanie: rosół z kurczaka, trochę mięsa
Przegryzka: chleb pełnoziarnisty z pastą piernikową ( nie zawsze musi być zdrowo :D), marcepan domowy
Obiad: curry z bakłażana, chleb pełnoziarnisty z czerwoną papryką
Kolacja: śliwki węgierki


Niestety większość dnia jestem w biegu, stąd kaloryczne( lecz zdrowe) przegryzki, staram się aby obiady nie były wciąż takie same, pierwszy tydzień za mną zobaczymy co uda się poprawić w przyszłym :)

A jak wyglądały Wasze miski w tym tygodniu?


niedziela, 22 października 2017

Zapowiedź nowej włosowej serii+ powrót do blogowania

Minęły dwa lata. Dwa lata, odkąd moje włosie zostało zupełnie olane a życie skupiło się na nieustannej walce z depresją i chorobami. Ten etap mam za sobą, niestety na głowie odcisnął on znaczące piętno. Jednak jako człowiek, który łatwo się nie poddaje, wracam z tym co zostało mi na głowie aby znów walczyć o gęstość i przyrost.

Trochę faktów na początek:
-po wielkim cięciu sprzed 2 lat nie zostało nic, końce wróciły do stanu wyjściowego czyli przerzedzonej masakry. Włosy przez wiele miesięcy nie były olejowane, co tylko dodało wisienki na destrukcyjnym torcie- wykruszenia zaczęły iść w górę, przez co dwuletni przyrost plasuje się nawet nie na zerze a na minusie. W ciągu ostatniego roku włosy mocno skrótły, zauważyłam to dopiero po komentarzach osób postronnych, to właśnie ten bodziec zadecydował o tym, że muszę coś z nimi zrobić.

- przerzedzenie niestety nie objęło tylko końcówek, to co udało mi się zagęścić przez kilka lat codziennego wcierania niestety w dużej części zdążyło ewakuować się z mojej głowy. Wniosek na chłopski rozum: z wcieraniem jest jak z siłownią, efekty będą póki będziemy je podtrzymywać, bez bodźca angażującego po jakimś czasie wrócimy do stanu sprzed walki. Z 14cm obwód kucyka spadł na 11cm, pocieszające jest to, że zanim zaczęłam robić z nimi cokolwiek tych centymetrów było 7,a mój żałosny mysioogoniasty warkocz wciąż straszy mnie ze starych zdjęć z początków włosomaniactwa.

- susza ogólna spowodowana myciem samym szamponem bez odżywki przypomniała mi o najgorszych czasach.



Koniec żali.

Czas na plan naprawczy. Przez ostatnie 3 miesiące zaczęłam robić coś. Olejuję, wcieram i maskuję, przypominam sobie ile te proste czynności dawały mi radości. Pierwsze efekty są widoczne, zaniedbana skóra głowy, stęskniona ziół wypuściła falę bejbików. na zdjęciach znajduje się ich kumulacja z 3 miesięcy, wiele nie jest widocznych( boki głowy pomiędzy warstwami starych włosów, niestety ciężko byłoby ująć wszystkie bejbiki przedziałek po przedziałku). Czekam, aż zaczną sięgać kucyka. Wciąż są trochę suche i spuszone, jednak jest lepiej i będzie tylko lepiej ( czas na trochę optymizmu po depresji). Pielęgnacja opierała się na własnym oleju ziołowym, przeterminowanej wcierce misshy opisywanej kiedyś na tym blogu oraz wcierce skrzypovita pro. Recenzja tej ostatniej nadejdzie z początkiem miesiąca, teraz wspomnę, że jestem oczarowana jej działaniem, ale dobita komfortem użytkowania.Przeprowadziłam ciekawy eksperyment szamponowy, o którym więcej napiszę w najbliższych dniach.Na przyszły miesiąc zakupiłam kaminomoto na promocji -60%.

 



To, że nie dbałam o włosy jako włosomaniaczka, nie zabiło we mnie miłości do czytania ziołowych badań naukowych i poszerzania wiedzy.

Wraz z jej poszerzaniem moją głowę nawiedził pomysł na nową serię- dieta dla włosów. w wielu miejscach możemy przeczytać co warto jeść dla zdrowia włosów, jednak nigdy nie są to konkrety, bo co mi z tego, że przeczytam jak wartościowe jest jedzenie łososia czy słonecznika jeśli nie wiem gdzie i jak wrzucić go do jadłospisu ani dlaczego jest tak wartościowy? Dlatego raz w tygodniu będę wrzucać tygodniowy jadłospis ułożony specjalnie pod zaspokojenie potrzeb witaminowo mineralnych włosów, wraz z przepisami. Myślę, że w gąszczu diet cud odchudzających fajnie byłoby mieć wgląd na dietę odżywiającą, którą łatwo i przyjemnie będzie trzymać w perspektywie długoterminowej.

Kończąc wywód wrzucam zdjęcia obrazujący aktualny stan tego co na mojej głowie, po 3 miesiącach odratowywania.








czwartek, 20 sierpnia 2015

Z szamponem czy bez szamponu?Co z czym i dlaczego.

Dzisiaj podzielę się z Wami moimi przemyśleniami, zdjęciami i teoriami na temat różnych sposobów mycia głowy.

Kiedy myślimy o myciu głowy pierwsza nasza myśl kieruje się w stronę szamponów- popularne, tanie, łatwe w użyciu...czego chciec więcej? Dla producentów sytuacja, w której wszyscy bezgranicznie im ufają jest korzystna- myc głowę każdy chce czy nie chce musi sięgamy więc po ogólnodostępne środki zadowolone docieramy do łazienki otwieramy nasz nowy nabytek i...dziwimy się czemu po tych wszystkich cudownych obietnicach włosów na głowie mamy co raz mniej a w odpływie co raz więcej.

Moda na delikatne szampony czy aby na pewno?
Większośc włosomaniaczek krzywi się myśląc tylko o "mocnych" detergentach (SLS,SLES,ALS) niestety pojęcie mocnych detergentów jest względne."Delikatne" szampony często zawierają wyższą koncentrację środków myjących potrafiąc obedrzec włosy z warstwy ochronnej równie porządnie co "rypacze".Działa to tez w drugą stronę- nisko skoncentrowany SLS zrobi nam mniej krzywdy niż często drogie super modne i delikatne szampony.Ciekawe porównanie włosów pod mikroskopem przy użyciu kilku środków myjących można znaleźc tutaj:

Traktujmy je jednak jako ciekawostkę, wiele zależy od ilości środka myjącego w szamponie nie tylko tego pod jaką nazwą widnieje w INCI.

No dobrze, doszliśmy do wniosku, że szampony są fajne trzeba je tylko dobrze rozpuścic i nasze życie zmieni się o 180 stopni.Bardzo chciałabym móc się z tym zgodzic, bo sama jestem fanką wygody mycia szamponem ;) niestety podnoszenie się łusek włosa jest najmniejszym problemem, bo ten minimalizujemy odżywkami. Prwadziwy problem zaczyna się na naszej głowie, a raczej w cebulkach włosowych.SLS i SLES ma udowodnione naukowo niekorzystne działanie osłabiające cebulki włosów, powodujące ścieńczenie się włosów i nademierne ich wypadanie oraz skrócenie fazy wzrostu.Jest jeden haczyk- jest to proces długotrwały oczyszczanie włosów szamponem raz na jakiś czas nie zrobi nam krzywdy, jednak częste poddawanie się jego działaniu już tak.Niestety nie dotarłam do żadnych badań dotyczących innych detergentów jedynie tych dwóch najpopularniejszych.Niewygodna prawda nie jest nagłaśniana przez koncerny kosmetyczne z wiadomych względów- światem rządzi pieniądz nie to co kto ma na głowie ;)

A hinduski to mają takie piękne i grube włosy a używają byle czego... 
dokładnie takie było zawsze moje myślenie- wszystko zależy od genów więc chodźmy płakac w kąt zamiast naprawic to co mamy.Pewnie byłoby tak dalej gdyby nie zrobienie małego researchu. Aktualnie hinduski i bengalki, które poznałam mieszkające w miastach i lubujące się w europejskich markach mają włosy bardzo przeciętne.Na około 100 poznanych osób może ze dwie urzekły mnie gęstością swoich fryzur.Co ciekawe ich mamy jedząc to samo jedzenie, będąc poddawanymi temu samemu miejskiemu syfowi w bardzo wielu przypadkach pomimo wieku miały gęstsze włosy niż córki.Same zainteresowane także przyznają, że w młodości kiedy mamy dbały o ich fryzury domowymi sposobami miały dużo bardziej okazałe fryzury.Geny zdecydowanie wpływają u nich na odpornośc włosa na słońce zabiegi chemiczne i zniszczenia, jednak gęstośc tracą z łatwością tak jak my Europejki właśnie dzięki długotrwałemu iściu na łatwiznę.Po obejrzeniu tylu "zwykłych" włosów doszłam do wniosku, ze coś musi by w tej paplaninie ich mam i zaczęłam eksperymentowac na sobie.W końcu czy obietnica gęstszych grubszych włosów nie jest warta poswięceń?

Doświadczenia własne

Do próby odstawienia chemicznych szamponów podeszłam dwa razy wytrzymując miesiąc- za każdym razem kończyło się tak samo- włosów w odpływie było znacznie mniej, łazienki do sprzątania więcej ;) Zmieniło się także ich zachowanie- minimalnie wydłużył się czas między myciami lecz co najważniejsze włosy stały się bardziej posłuszne, przed eksperymentem 1 i między eksperymentem 2 dogodzenie im jakąkolwiek odżywką graniczyło z cudem- w dotyku mogły byc miękkie wizualnie spuszone.Teraz bez odżywek potrafią prezentowa się bardzo dobrze( jak na moje suche z natury możliwości atopowca). Widac, że odżyły odkąd nie katuje ich obdzieraniem z ochronnej warstwy.

Jak się do tego zabrac
Początkowo proces mycia i mieszania ziół bardzo mnie zniechęcał, myślałam, że jak zioła to na pewno przesuszą i tak już suche kłaki i za pewne tak by się stało gdyby nie mieszanie ziół wytwarzających saponiny z tymi śluzotwórczymi.

Bałam się też tego, że włosy wcale nie będą domyte( a już szczególnie jeśli wcześniej je naolejuje!).Na szczęście wątpliwości te rozwiały dwa wpisy, których zdjęcia pokazują włosy pod mikroskopem już po 5 minutach z ziołami indyjskimi, po tym czasie efekty i tak były zadowalające chociaż powinna by też wersja ukazująca "poprawne" użycie.( minimalny czas mycia to 10 min na włosach bez oleju do 40 na włosach olejowanych ale o tym dalej). Tutaj można zobaczyc to o czym wspominam:


Ogólna zasada jest taka jak w zwykłym butelkowym szamponie- coś ma za zadanie umyc włosy, w czymś musimy to rozpuścic i czymś złagodzic.

Czym zastąpic substancje myjące?Czyli naturalne saponiny:
Saponiny oferowane nam przez matkę naturę nie obdzierają włosów z własnej ochronnej warstwy a dodatkowo większośc z tych ziół wzmacnia cebulki włosowe.

1.Shikakai(acacia concinna)- oprócz właściwości myjących oferuje nam pomoc w walce z łupieżem, pobudza ich wzrost oraz przeciwdziała nadmiernemu wypadaniu.Posiada Ph zbliżone do naturalnego.Zmniejsza przetłuszczanie się skóry.
2. Aritha(sapindus mukorossi)- Sprawuje się świetnie w walce z wszami, łupieżem,nadaje połysku włosom PH lekko kwasowe. W formie orzechów piorących wybitnie śmierdzi- polecam przejśc do proszku aby nos nasz i nosy domowników nie cierpiały przez kolejne kilka dni po gotowaniu wywaru.Zmniejsza przetłuszczanie się skóry.
3.Korzeń Mydlnicy lekarskiej(saponariae radix)- prawdopodobnie najdelikatniejszy z myjaczy w dzisiejszym zestawieniu, z mocno naolejowanymi włosami może sobie nie poradzic, z tymi lekko olejem pociągniętymi nie powinien miec problemu .Zmniejsza przetłuszczanie się skóry.
4. Mąka z ciecierzycy- odtłuszcza nie tworząc ciasta na włosach, nie wytwarza substancji myjących ale absorbuje nadmiar tłuszczu.Zawiera proteiny.
5.Mąka sojowa- bomba proteinowa i odtłuszczacz w jednym.Warto zmieszac z mocnymi nawilżaczami
6.Mąka z soczewicy- odtłuszcza, dostarcza mikroelementów, uspokaja podrażnioną skórę głowy.Delikatnie proteinowa.
7.Mąka z fasoli mung
8. Jajko
9.Yucca Schidigera, Korzeń Juki -zmiękcza skórę, zawiera naturalne saponiny, naturalnie oczyszcza, dzięki czemu stanowią idealny składnik szamponów i innych produktów do pielęgnacji włosów. Łagodzi i odżywia skórę głowy.Zapobiega wypadaniu włosów i leczy łupież.

Teraz dodajmy coś łagodzącego i nawilżającego...
1. Kwiat lipy- właściwości śluzotwórcze i łagodzące podraznienia.
2.Parwoślaz lekarski- jak wyżej
3. Siemie lniane- każdy kojarzy nie trzeba go przedstawiac ;)
4.Woda ryżowa- w wersji zwykłej nawilża, nabłyszcza, może przyśpieszac wzrost włosów.W wersji fermentowanej tworzy się w niej kilka przyjemnych dla włosów aminokwasów uzupełniających ubytki. 
5. Woda różana
6.Płatki róży
7. sok z aloesu
8. żel z żyworódki
9. woda pietruszkowa
10.żywokost
Przygotowanie wody ryżowej jest banalnie proste i tanie.Najlepiej wykorzystac ryż brązowy, choc ten biały też się nada jednak będzie mniej "odżywczy".Ryż płuczemy i zalewamy wodą, mniej więcej garśc ryżu na miskę wody.Odstawiamy, po godzinie(lub kilku jeśli o tym zapomnimy :P) zlewamy wodę znad ryżu i odstawiamy na noc w celu fermentacji.UWAGA aby zakończyc proces fermentacji musimy wodę tę przez chwilę pogotowac doprowadzając do wrzenia.Pamiętajcie, żeby nie używac tego cudu jeśli zacznie pleśniec( czasem kiedy temperatura w okół jest wysoka szybko się psuje).

Dodatki odżywcze dla dobra naszych cebulek:
Przy doborze naszych wzmacniaczy panuje pełna dowolnośc, zasadniczo każda substancja, którą kiedyś widziałyście we wcierkach nada się do naszego szamponu.
1.wetiweria pachnąca( vetiveria zizanioides)- wzmacnia cebulki częsty dodatek w mieszankach indyjskich
2.tulsi- odżywia, delikatnie nawilża, wykazuje działanie antyseptyczne i przeciwzapalne.
3.albizia amara- nie znalazłam informacji na jej temat widziała jednak w składzie dwóch szamponów ajurwedyjskich.
4.amla- wzmacnia, poprawia skręt, nabłyszcza
5.kozieradka- lekko nawilża, wzmacnia
6.hibiskus(liscie i kwiaty)- działa pobudzająco na wzrost włosa( na tym polu liście są lepsze), kwiaty skupiają się mocniej na nawilżeniu.Wytwarza minimalne ilosci saponin, samym niestety głowy nim nie domyjecie.
7. brahmi-wzmacnia
8. bhringraj, wzmacnia, przeciwdziala wypadaniu i siwieniu
9. jatamansi (jardastachys grandiflora) wzmacnia
10.Neem- dba o zdrowie skóry głowy, pomocny przy łuszczycy,podraznieniach uczuleniach i wszach.
11.Jamun( czapetka kuminowa, syzygium cumini)- wzmacnia
12.liscie curry- przyspieszają porost, dbają o dobre ukrwienie skóry głowy
13.triphala- przeciwdziała wypadaniu, pobudza wzrost, nabłyszcza
14.kurkuma-antyseptyczna, wzmacnia włosy( dodawac bardzo mało ze względu na właściwości barwiące)
15.tymianek- zmniejsza przetłuszczanie
16.rozmaryn- pobudza krążenie wzmacnia włosy
17. owso
18.nagietek
19.łopian
20. trawa cytrynowa- zmniejsza przetłuszczanie się
21. skrzyp polny
22.herbata czarna- przyciemnia i wzmacnia włosy
23.Lawenda- zmniejsza przetłuszczanie się
24.pokrzywa

Jak przygotowuję swój szampon?
3 łyżki ziół zalewam 700ml ciepłej( nie wrzącej wody), dla maksymalnego "nabrania mocy" przygotowuje godzinę przed myciem, spokojnie jednak wystarczy 10 minut. Dla krótkich włosów spokojnie wystarczy 400ml wody i mniej ziół.Włosy przed myciem olejuje jak zwykle, zaczynam lac ziołową wodą po skórze głowy ważne jest aby dotrzec wszędzie, więc co jakiś czas masuję i przechodzę do dalszego polewania, ostatecznie leję po długości, zakladam turban w okół niego obwijam koszulkę lub utykam papierem, żeby nie lało mi się po twarzy. Na olejowanych włosach minimalny czas trzymania to 40 minut, na "suchych" minut 15.Dobierając nawilżacze współgrające z naszymi włosami nie musimy później używac odzywek, wystarczy olej lub serum do zabezpieczenia końcówek.Jeśli czujemy, ze włosy są zbyt suche możemy spokojnie zastosowac nawilżającą płukankę bez marnowania dodatkowego czasu na odżywki.Osobiście nie czuję już takiej potrzeby. Jeśli mimo wszystko decydujemy się na uzywanie zwykłych odżywek warto raz na kilka myc włosy oczyścic szamponem aby nie nadbudowały się na nich substancje filmotwórcze.

Aby porządnie domyc włosy baza myjąca( zioła z 1 grupy) powinna stanowic około 40% masy naszej mieszanki (przy mydlnicy może okazac się, że jej masa będzie musiała stanowic 70% ponieważ jest delikatniejsza).

dotychczas jestem bardzo zadowolona z tej metody, podsumuję jej długotrwałe efekty stosowania oprócz widocznego zmniejszenia wypadania za kilka miesięcy kiedy wyrobię sobie dokładne zdanie na temat różnych mieszanek.

sobota, 20 czerwca 2015

Recenzja zbiorowa mydeł Planeta Organica w roli szamponu + podsumowanie

Witajcie kochane,

Dzisiaj pragnę przedstawić wam moją opinię na temat mydeł Planeta organica wyrobioną w czasie kilkumiesięcznych testów.Bohaterami tego wpisu są: mydło ghassoul, aleppo, lawendowe i tajskie.

Myjadła dostajemy w 500 ml plastikowych słojach, rozwiązanie wygodne choć średnio higieniczne, wodę, która dostanie się do środka należy każdorazowo wylewać( szczególnie przy tych bardziej zelowych przedstawicielach grupy).Każde z nich testowałam samodzielnie bez późniejszych odżywek aby sprawdzić jak sobie radzą.

Mydło Tajskie

zacznijmy od najsłabszego z rodziny, niech nie zwiodą was ładne kwiatuszki na opakowaniu tak jak to zrobiły ze mną, jeśli spodziewacie się ładnego kwiatowego zapachu przeżyjecie spore rozczarowanie.Jest to zdecydowanie jedno z gorzej pachnących mydeł, które przyszło mi w swoim życiu używać.Wydajność dosyć spora, dobrze się pieni niestety nadaje się tylko do mycia ciała, włosy stają się po nim oklapnięte i nieświeże choć moje kłaki ciężko obciążyć.

Mydło Aleppo

Podziwiam kogoś kto testował to mydło i w nazwie zawarł zwrot " do włosów" na moich niskoporach tworzy efekt szczotki drucianki, żaden rypacz nie robi takich cudów jak ten produkt.Skóra głowy niemiłosiernie po nim swędzi, użyłam dwa razy z czego za drugim z odżywką, efekt ten sam więcej nie miała ochoty się z nim męczyć. Jedyny plus to ładny różany zapach.Stosowałam je także do wieczornego oczyszczania twarzy, niestety szybszego gojenia lub zmniejszenia ilości nieprzyjaciół nie zaobserwowałam.

Mydło lawendowe

Tutaj sprawa przedstawia się trochę lepiej, dobrze zmywa oleje, włosy nie zbijają się w strączki, nie są nadmiernie przesuszone, w miarę gładkie jednak szybciej się przetłuszczają (juz na 2 dzień muszę je umyć zamiast zwykłego co 3). Zapach jest cudowny,słodki. Genialnie nawilża skórę nie muszę po nim uzywac zadnych balsamów/kremów/olei. Bardzo wydajne,świetnie się pieni chętnie do niego wrócę jako produktu do mycia ciała.

Po samym mydle lawendowym bez lampy:


Mydło ghassoul

W kategorii włosowej zdecydowanie zwycięża bijąc większość znanych mi szamponów na głowę( jedynie ryoe jayangyunmo pozostaje na 1 miejscu mojej top listy).Za 18 zł nabyłam wydajny, uniwersalny i zmniejszający ilość męczenia się z włosami produkt.Początkowo używałam go tylko do twarzy, bardzo gęsta konsystencja i problemy z rozpienieniem go na twarzy zniechęciły mnie do testu na włosach, niezbyt wiedziałam czy uda mi się rozpienić tą breję jeśli ze względu na gęstość moich cieniasów mam problem z dotarciem do skóry głowy i późniejszym spłukiwaniem. Zaryzykowałam jednak i była to jedna z lepszych moich włosowych decyzji. Na głowie z dużą ilością wody pieni się zdecydowanie lepiej( chociaż deko trzeba przyłożyć się do masażu) cuda zaczynają się po spłukaniu i wyschnięciu włosów.Są one zdecydowanie lepiej nawilżone( jak po dobrej odżywce), sypkie, gładkie(puch wyeliminowany w 90% zwykle nawet po odzywkach są spuszone mniej lub bardziej) i o 1 dzień dłużej świeże( 4 dni bez mycia głowy). Skóra jest ukojona, nie swędzi.Jest dla mnie duzo tańszym odpowiednikiem ryoe i będę do niego często wracać. Na twarzy spisuje się równie dobrze, często zostawiam je w formie maseczki na 15 minut, pory są wtedy zdecydowanie zwężone, jeśli mam jakiś biały wulkan to szybko przysycha, niestety nie pomaga szybciej "wyciągnąć" podskórnych gul ani nie zapobiega przebarwieniom,ale taka już moja uroda więc cudów nie oczekuję.Za tą cenę zdecydowanie warto spróbować, jeśli nie spisze się na włosach wciąż można wykorzystać je w pielęgnacji twarzy i ciała. Zapach jest dosyć intensywny, kojarzy mi się z eukaliptusem.

Po samym mydle ghassoul bez lampy:



Odbiegając od tematu mydeł, marzy mi się ładny koszyczek wokół głowy niestety dobierać nie umiem, pomimo wielu prób zawsze kończy się tak samo, wpadłam na pomysł zrobienia warkocza i podpięcia go na głowie niestety okazał się zbyt krótki.No cóż może za rok spełnię swoje " marzenie".Około półtorej roku od początku włosomaniactwa zaczynam być zadowolona z grubości warkocza, gdyby ktoś na starcie powiedział mi, że z mojego mysiego ogonka posiadanego przez całe życie uda się tyle wycisnąć zaśmiałabym mu się gromko w twarz ;)




Podsumowanie ostatniego czasu:

Ostatnie 15cm wciąż nadaje się do ścięcia, jest to stara warstwa najrzadszych włosów, z czasem ich się pozbędę na razie dobrze chronią zdrową górę przed uszkodzeniami niech więc sobie żyją w spokoju.

Od ostatniego cięcia trzy miesiące temu urosły około 16cm, jest dobrze, byle do przodu.Podsumowanie zdjęciowe pojawi się na blogu Zielpy w odpowiednim czasie.Problemy hormonalne nie wpłynęły na ich wypadanie, późniejsze eksperymenty z ziołami mocno wpływającymi na hormony także sytuacji nie pogorszył( eksperyment wciąż trwa).
Mimo ogromnej ilości stresu w ostatnich miesiącach nie zauważyłam zwiększonego wypadania.

Najbliższe miesiące jako wolne od szkoły tak więc bardziej luźne upłyną w pielęgnacji na 100% naturalnym eksperymencie ziołowo- ryżowym. Więcej napiszę pewnie pod koniec pierwszego miesiąca jego trwania, startuję jutro. Szampony mydła i odżywki chwilowo pójdą w odstawkę, szampony kiedyś juz odstawiłam i efekty były pozytywne niestety metoda ziołowa jest bardziej czasochłonna, więc w zalatanym zyciu codziennym mimo pozytywnego wpływu ciężko było mi ją gdzieś wsadzić.





piątek, 1 maja 2015

Podsumowanie zapuszczania w kwietniu, recenzja toniku orientana

Witajcie dziewczyny,

Wybaczcie kompletny brak aktywności ale ostatnimi czasy moje życie dość mocno się sypie a zdrowie razem z nim.Pomimo tego twardo walczę o przyrost w akcji organizowanej przez Zielpy, a mechanicznie wykonywane czynności pokroju wcierania i masażu, pozwalają mi chociaż przez chwilę zapomnieć o problemach i wyłączyć się.

Dosyć prywaty czas na podsumowanie kwietnia i recenzję toniku orientany.

Skład produktu przedstawia się następująco:
 Aqua, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Emblica Officinalis Fruit Powder, Melia Azadirachta Extract, Glicerin, Simmondsia Chinensis Seed Extract, Centella Asiatica Extract, Eclipta Alba Extract, Acacia Concinna Fruit Powder, Trigonella Foenum-Graecum Seed Extract, Nymphaea Lotus Flower Extract, Polysorbate 20, Lawsonia Inermis Extract, Ocimum Sanctum Leaf Extract, Lavandula Angustifolia Extract, Arnica Montana Flower Extract, Rosmarinus Officinalis Extract, Thymus Serpyllum Extract, Camphor, Menthol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate

Tak więc same dobroci jako wyciągi wodne, brak alkoholu w składzie ucieszy osoby o wrażliwej skórze głowy.

Moja opinia:
Po tonik ten sięgnęłam już po raz drugi, w zeszłym roku spotkaliśmy się pierwszy raz i już wtedy byłam zadowolona(inaczej nie wylądował by po raz drugi na mojej półce). Od tamtego czasu producent zmienił niestety opakowanie na "psikacz" atomizer zacina się, po zużyciu 60-70% nie dozuje produktu i niestety za każdym razem trzeba to cudo rozkręcać i wylewać na rękę.Pierwsza wersja opakowania bardziej przypadła mi do gustu.

Co do samego działania produktu- stosowany raz dziennie niestety przyśpiesza przetłuszczanie się skóry głowy(możliwe,że to przez glicerynę z innymi wcierkami tego problemu nie zaobserwowałam, może minimalnie przy misshy, która też glicerynę posiadała) myję ją jednak na tyle rzadko,żeby nie stanowiło to dla mnie poważnego problemu jednak osoby wrażliwe na przyklap powinny przemyśleć zakup. 

Za pierwszym razem obserwowałam wysyp bejbików, przy tym użyciu niestety nie wystąpił, ale przesuszony skalp ładnie się nawilżył.
Przyrost- za  pierwszym razem gdy stosowałam tonik orientany solo wyniósł 3 cm(może 4 nie jestem juz pewna było to dawno). Przy tym podejściu z innymi wspomagaczami w postaci odżywki żeń-szeniowej ryoe( która na dlugość niezależnie od sposobu stosowania zupełnie się nie nadaje tworząc efekt litra oleju na głowie) oraz wewnętrznie bhringraja włosy urosły o 7-7,5 cm.Bez wspomagaczy wyciągam podstawowy 1 cm(  a czasami i z nimi tez..)

Podsumowanie 3 miesięcy z bhrngrajem jako suplementem naskrobię w najbliższych dniach, bo jest o czym pisać.

Pierwsze zdjęcie 04.04( tuż po ostrym cięciu z poprzedniego wpisu)  drugie 02.05





Po ostatnim podcięciu staram się robić zdjęcia na stojąco, bez lekkiego odchyłu głowy, na który tak strasznie narzekałyście chociaż na wszystkich zdjęciach był widoczny bez zmian.Szyja w tej pozycji boli ale czego się nie robi dla czytelniczek :P Mam nadzieję, że rozwiewa to wątpliwości chociaż w jakimś stopniu.

Dodatkowo na własne potrzeby żeby sprawdzić wiarygodność zdjęć ustaliłam sobie punkt pomiarowy w dołeczku pod żebrami, ciężko ten punkt zgubić lub pomylić więc łatwo się do niego odnieść.

Jak u was idzie zapuszczanie? Czy wasze włosy dostały już wiosennego kopa do zycia?:)

niedziela, 12 kwietnia 2015

NDW- duże cięcie, duże nawilżanie

Witajcie :)
Jak wiele z Was już wie w święta podcięłam włosy o prawie 30 cm(granice 28).Oprócz walki o odzyskanie długości w wersji mniej rzadkiej skupiam się na porządnym nawilżeniu w celu zapobiegniecia utraty dodatkowych centymetrów na rozdwojeniach.

W ostatnim czasie denkuję maski planeta organica z serii afrykańskiej- dzisiejszym bohaterem będzie maska z zawartością 15% masła shea.Jak zobaczycie niżej nie jest to mój ulubieniec, włosy są zbyt lekkie,górna warstwa lekko spuszona dół postrączkowany ale w dotyku są idealnie nawilżone.Ze względu na efekt wizualny zdecydowanie do niej nie wrócę, jej siostra z masłem mango jest dużo lepsza i bardzo mocno wzmacnia skręt na czym mi zależy.

Po cięciu włosy niestety nie chcą kręcić się tak bardzo jak wcześniej.Żeby nie kończyć tak negatywnie wymienię jeden plus maski shea- warkocz wygląda po niej całkiem ładnie, jest mięsisty.


Warkocze z wcześniejszych dni po użyciu maski PO, drugie djęcie pod światło, żeby pokazać brak przerw łatwo widocznych pod światło przy rozciąganych warkoczach ;)